fbpx Dakar Legends Trail: Wszystkie drogi prowadzą do domu
Czwartek, kwiecień 18, 2024
Strona głównaInspiracje podróżniczeDakar Legends Trail: Wszystkie drogi prowadzą do domu

Dakar Legends Trail: Wszystkie drogi prowadzą do domu

W częściach pierwszej i drugiej tej niesamowitej wyprawy do Dakaru opowiedzieliśmy, jak pokonaliśmy dużą część Sahary, jechaliśmy wzdłuż Atlantyku przez Saharę Zachodnią i napotkaliśmy problemy na granicy z Mauretanią. Oto finał tej historii.

Walka trwa

Po czterech dniach spędzonych na granicy z Mauretanią marokańscy celnicy w końcu przyznali, że nie możemy przekroczyć granicy. Pozwolono nam jednak przewieźć motocykle przez Mauretanię... naszym vanem. I tylko z jednym kierowcą, bez pasażera. Nie pozostało więc nic innego, jak załadować motocykle do furgonetki, wrócić taksówką do Dakhli, a stamtąd samolotem do Dakaru. Stamtąd udaliśmy się do Saint Louis, na granicy z Mauretanią, gdzie czekaliśmy na furgonetkę i motocykle, które miały dotrzeć na drugą stronę granicy. Straciliśmy dużo czasu i pieniędzy, ale byliśmy zdeterminowani, by dotrzeć do celu. Nawet przy granicach zamkniętych przez Covid. Ani z jakiegokolwiek innego powodu.

Halo, ambasada?

Tylko że... gdy dotarliśmy na senegalską stronę granicy wynajętym samochodem terenowym, po naszej furgonetce nie było śladu. Okazało się, że kierowca nadal załatwiał sprawy celne w Maroku. Wtedy zapadła decyzja o skontaktowaniu się z ambasadą. Z pomocą senegalskiego konsula i senegalskiej ambasady. Która z kolei zadzwoniła do ambasady w Rabacie. Efektem czego ambasada sama zadzwoniła do nas i obiecała szybko rozwiązać problem na granicy. Znowu mieliśmy nadzieję.

Wielkie rozczarowanie

Późnym wieczorem otrzymaliśmy telefon z ambasady belgijskiej w Maroku z informacją, że granica jest zamknięta. I że nic nie można na to poradzić. Może udałoby się przewieźć motocykle łodzią? Cóż... nie. Ponieważ nigdy nie planowano wysyłać w ten sposób do Dakaru. Mogliśmy to zrobić z każdego portu na świecie. Celem była jazda tam i rozczarowanie, że nam się to nie udało, było ogromne.

Upór

Ponieważ granica z Algierią była zamknięta od dziesięcioleci, a ruch promowy z Hiszpanią został wstrzymany, Maroko izolowało się. Przyznanie się do tego, że granica z Mauretanią również została zamknięta, byłoby potwierdzeniem całkowitej izolacji, a tego nikt nie chciał. Z drugiej strony nie pozwolono nam przekroczyć granicy, co doprowadziło do zaostrzenia uporu z naszej strony i kosztowało wiele czasu i pieniędzy. Ale jeśli ambasada mówi, że nie da się tego zrobić, można założyć, że naprawdę jest to niemożliwe. Po części z rozczarowania, a po części z uporu, nadal jechaliśmy do Lac Rose wynajętym samochodem terenowym, ale nie było nam do śmiechu. Najtrudniejszy i najcięższy odcinek mieliśmy za sobą, do pokonania pozostał tylko fragment prostej drogi w głąb Mauretanii, aby dostać się na wspaniałe czerwone zbocza prowadzące do Lac Rose. Z miejsca, w którym się zatrzymaliśmy, mogliśmy dosłownie w dwa dni dojechać do różowego jeziora bez żadnych trudności technicznych.

Hubert Auriol złamał dwie kości, gdy jechał w kierunku Dakaru, również mając w zasięgu wzroku metę i będąc liderem przedostatniego etapu. Dla „L’Africain” musiało to być niezmiernie trudne, gorsze i bardziej bolesne. Ale rozumiemy go trochę lepiej, bo byliśmy o włos od przejechania trasy do Dakaru na motocyklach 42-letnim i 42-dniowym.

 

Wszystkie drogi prowadzą do domu

Nie było sensu zostawać dłużej w Senegalu, mogły minąć tygodnie lub miesiące, zanim granica zostanie ponownie otwarta. Wróciliśmy więc do domu, bo tam prowadzą wszystkie drogi. Kiedy piszemy te słowa, granica z Mauretanią została ponownie otwarta. Ponieważ jednak nie ma jeszcze promów do Hiszpanii, motocykle nadal znajdują się w naszej furgonetce w Maroku. Dokładniej ujmując, w Agadirze, gdzie lokalny przewodnik wynajął nam strzeżony garaż. Czy nie byłoby wspaniale móc dokończyć tę podróż? Może jednak się uda. A o tym wszystkim przeczytacie na łamach Gripping Stories!

 

Obejrzyj trzeci odcinek tutaj

- Reklama -

Najbardziej popularne posty