fbpx Rekord świata T32: 13 krajów w (mniej niż) jeden dzień
Piątek, kwiecień 26, 2024
Strona głównaOpony motocykloweRekord świata T32: 13 krajów w (mniej niż) jeden dzień

Rekord świata T32: 13 krajów w (mniej niż) jeden dzień

Thierry Sarasyn pobił światowy rekord „liczby odwiedzonych krajów w jeden dzień”. W sobotę 18 czerwca pojechał z Czech do Belgii i po drodze odwiedził 11 innych krajów.

Belgijski dziennikarz przejechał przez Czechy, Słowację, Węgry, Chorwację, Słowenię, Włochy, Austrię, Liechtenstein, Szwajcarię, Francję, Niemcy, Luksemburg i Belgię. Pokonanie tych 20 krajów zajęło mu mniej niż 13 godzin. Nasuwa się pytanie, dlaczego nie odwiedził 14 krajów. W końcu do Holandii można dojechać z dowolnego miejsca w Belgii w mniej niż 4 godziny. „Ponieważ przyjechałem do Belgii przed północą, ustanowiłem ten rekord tego samego dnia” – wyjaśnia. „Miałem jeszcze cztery godziny i piętnaście minut na jazdę do Holandii i osiągnięcie 14. Ale moim celem było pobicie uznanego rekordu Włocha Valerio Boni, a nie ustanowienie rekordu, którego nie można ponownie pobić. Aby to zrobić, myślę, że musisz zrobić 15. To nie było już możliwe. Z drugiej strony, dzięki lekcjom, których nauczyłem się po drodze, jestem pewien, że można zrobić 15 krajów dziennie. Byłem też zmęczony i nie uważałem, że trzeba podejmować takie ryzyko, aby osiągnąć 14. Rekord był mój, gdy dotarłem do Luksemburga.”

„Jechałem przez Austrię zdecydowanie za długo. Myślę, że zajęło mi to około ośmiu godzin. Cholernie duży kraj”.

Przygotowanie to podstawa

Do przejechania przez kilkanaście krajów w 24 godziny trzeba się dobrze przygotować. Wytyczenie trasy było jedną z istotnych części. Mimo to Sarasyn uśmiecha się, mówiąc o przygotowaniach. „Jeśli prawdą jest, że dobre przygotowanie to połowa bitwy, to skończyłbym gdzieś pomiędzy sześcioma a siedmioma krajami” – śmieje się. „W miesiącach poprzedzających próbę bicia rekordu byłem niesamowicie zajęty pracą. Przygotowanie fizyczne nie wchodziło w grę, podobnie jak odpowiednie ustawienie motocykla”.

MV Agusta to doskonały rower sportowo-turystyczny, ale w tym teście część turystyczna jest ważniejsza niż walory sportowe. Bez wątpienia niektóre rowery są wygodniejsze niż ta włoska piękność. Chodziło więc o to, aby siedzisko było nieco wygodniejsze i dodano więcej ochrony przed wiatrem. „Zaledwie jeden dzień przed wyjazdem znalazłem czas, aby pojechać i kupić w pobliskim sklepie nadstawkę na przednią szybę. Mając możliwości, jakie mam jako redaktor mediów motocyklowych, mógłbym nawet przeprowadzić test porównawczy między dwudziestoma z tych rzeczy. Ale czasu brakowało. O jedenastej godzinie zamówiłem też fotelik żelowy, a nawet parę żelowych spodni. Ten ostatni po prostu zapomniałem w domu w szale przed wyjazdem. Powiem tylko: przygotowanie mogło być nieco lepsze.” (śmiech)

Trasa idealna? 

"A przydałoby mi się trochę więcej odpoczynku. Przed wyjazdem byłem zmęczony. A potem przejechanie trasy w kierunku przeciwnym do punktu wyjścia wymaga nie lada wysiłku. Jesteś w trasie trzy dni z rzędu przez około 10 godzin. Zwykle pomiędzy przyjazdem do Czech a wyjazdem powinien być dzień odpoczynku. Ostatecznie zrezygnowałem z tej opcji, ponieważ w Alpach przewidywano gwałtowne lokalne burze z piorunami. Tak więc rozpocząłem próbę bicia rekordu bez odpoczynku w temperaturach, które wzrosły do ​​40°C.. Sprytnie? Cóż, to jest otwarte na debatę…”.

Z kolei trasa była dobrze przemyślana. Wcześniejsze pomysły, by wystartować z Grecji i wykorzystać mozaikę krajów na Bałkanach, zostały ostatecznie odrzucone. Sarasyn postanowił też nie jechać trasą obraną przez Włocha, który w zeszłym roku ustanowił rekord, ale obrać inną, która biegnie mniej więcej ze wschodu na zachód Europy. To kierunek częściej wybierany przez motocyklistów, którzy chcą przejechać wiele krajów w ciągu jednego dnia. Jest jeszcze jedna zaleta: słońce wschodzi wcześniej na wschodzie i zachodzi później na zachodzie. Co dało dodatkowe pół godziny światła dziennego.

„Jeśli chcesz mieć rekord, który jest uznawany, musisz zrobić coś więcej niż prowadzić go i powiedzieć, że to zrobiłeś. Musisz móc udowodnić to czarno na białym i usunąć wszelkie wątpliwości”.

Najwięcej krajów w historii?

Pojawia się też pytanie, czy w przeszłości nie było innych motocyklistów, którzy odwiedzili więcej niż trzynaście krajów. „Przypuszczam, że tak” – mówi Thierry Sarasyn– „ale nic z tego, co znajduję w internecie czy mediach, nie jest udokumentowane według dzisiejszych standardów. Znalazłem 15 krajów w „nieco ponad 24 godziny”. To nie znaczy w ciągu 24 godzin. Albo 14. Nawet 16. Ale to wszystko jest trudne do zweryfikowania. Nie mam powodu, by w to wątpić, ale jeśli chcesz mieć rekord, który jest uznawany, musisz zrobić coś więcej niż jeździć jak diabli, zbierać paragony za benzynę i mówić, że to zrobiłeś. Musisz po prostu wykazać ponad wszelką wątpliwość, że byłeś w tych krajach”.

„Można nawet dojść do szesnastu – jeśli Disneyland kiedykolwiek zostanie oficjalnie uznany za kraj”.

Przecież nie tankujesz w każdym kraju, który odwiedzasz, więc te paragony nic nie znaczą. Dlatego skorzystałem z oficjalnego systemu śledzenia Legendstracking. Służy on również do rejestrowania występów ultra- i triathlonistów. Szczegółowo zapisywana jest cała trasa i czas, jaki zajęła. Wszystko jest sprawdzane przez komisarza i na tej podstawie krajowa federacja motocyklowa uznała rekord. To najlepsze co mogłem zrobić i to na podstawie uznanego rekordu Valerio Boni z zeszłego roku. A my poszliśmy z oficjalnością o krok dalej. Historia trafiła więc do prasy na całym świecie. Skupiłem się na tym, co jest ogólnie przyjęte jako rekord i pobiłem go.

Bezpieczeństwo przede wszystkim?

W tej próbie bicia rekordu świata ważne było bezpieczeństwo. Sarasyn wyjaśnia: „W miarę możliwości przestrzegałam zasad ruchu drogowego. Odpoczywałem też przynajmniej co dwie godziny. Nie zawsze chodziło o tankowanie. Wraz z postępem podróży zacząłem nawet częściej odpoczywać. Tak dla bezpieczeństwa. Średnio osiągałem tylko ponad 87 km na godzinę. Gdybyś jeździł jak wariat i rzadziej odpoczywał, ta średnia mogłaby być dużo wyższa. 1750 km w niecałe 20 godzin... to raczej osiągnięcie wytrwałości i wytrzymałości niż prędkości. I o to właśnie chodziło. Nie zależało mi na stworzeniu XXI-wiecznej odmiany wyścigu Cannonball. Zresztą w niczym nie przypominam Burta Reynoldsa...”.

 

Psychicznie i fizycznie

Padło wielkie słowo. Wytrwałość. „Myślę, że to jedna z podstaw, by doprowadzić tego typu wyzwanie do pomyślnego końca. Z drugiej strony, nie masz zbyt dużego wyboru. Co jest alternatywą? Zatrzymać się na szwajcarskich Alpach? I co wtedy? Ale owszem, jest to dość trudne. Najpierw poczułem ból w karku, w połowie drogi czułem coś wszędzie, a przez ostatnie kilka godzin nie było miejsca na ciele, które by nie bolało. Nawet zmiana pozycji podczas jazdy była bolesna. I mimo używania dobrych zatyczek do uszu, jeszcze przez kilka dni brzęczały mi uszy, jakbym stał zbyt blisko głośników na koncercie Guns n' Roses”.

„Te ostatnie godziny były trudne. Także psychicznie, bo nagle czujesz się bardzo samotnie. Nie jest to nielogiczne, bo rzeczywiście jesteś sam. Śpiewałem 'Turn the page' Metalliki w moim kasku około stu razy, a kiedy to także zaczęło do mnie docierać, przeszedłem do 'Another 45 miles' Golden Earring. Ale nie znałem zbyt dobrze tekstu do tego utworu. Jeśli potrafisz powtórzyć tylko dwa zdania, to kompletnie wariujesz. Wróciłem więc do Metalliki”.

Kosztowny?

To nie było specjalnie tanie. Chociaż mandaty za przekroczenie prędkości były niższe niż się spodziewałem. „Przed wyjazdem niektórzy na mediach społecznościowych życzyli mi wielu kontroli drogowych. Postawiłem sobie za punkt honoru, żeby nie dać się złapać. Także dlatego, że bycie zatrzymanym nie tylko kosztuje pieniądze, ale i sporo czasu. Z resztą, na podróż zużyłem około 130 litrów paliwa i mniej więcej tyle samo, by w trzy dni dojechać do Czech. Do tego dochodzą noclegi, opłaty za autostrady, jedzenie, picie, żelowe siedzisko, które niewiele pomogło, żelowe spodnie, które zostały w domu, kilka akcesoriów, aby MV był bardziej przyjazny w podróży, dwa uchwyty na GPS, systemy śledzenia ... nie było to tanie. Nie było też bezbłędnie”.

„W Austrii spędziłem zdecydowanie za dużo czasu. Myślę, że zajęło mi to około ośmiu godzin. To duży kraj, ale wybrałem drugorzędne drogi, co nie wyszło mi na dobre. Duży ruch i korki utrudniały jazdę, a na domiar złego kilka razy zawiodła nawigacja i raz przegapiłem zjazd. W Słowenii musiałem stać w kolejce przez 20 minut, zanim mogłem zatankować. A na Węgrzech w dwóch stacjach benzynowych, przy których się zatrzymałem, po prostu zabrakło paliwa. Kiedy w końcu znalazłem jedną, jako obcokrajowiec musiałem zapłacić za paliwo ponad 50 procent więcej. Wszystkie te rzeczy kosztują czas. Ale to część przygody”.

Po prostu zrób to (znowu)?

„Rzeczy, których nauczyłem się po drodze i doświadczenie, które zdobyłem, przekonały mnie, że przy lepszym przygotowaniu mogę pokonać 15 krajów. I będzie to mniej trudne niż te 13. Wystarczy zacząć w Polsce i jechać do Holandii. Nawet szesnaście jest możliwe, jeśli kiedyś oficjalnie uznają Disneyland za kraj... Pytanie tylko, czy w ogóle chcę to powtórzyć. Podejrzewam, że uwaga wygenerowana w zeszłym roku przez Valerio Boni, a teraz przeze mnie ponownie, sprawi, że wkrótce pojawią się inne próby. I to jest dobra rzecz. Jeśli ktoś czuje potrzebę prędkości niczym z filmu Top Gun... życzę powodzenia, Maverick!”.

A jak z tymi oponami?

Jeśli chodzi o przebieg z Bridgestone T32, to sytuacja wygląda dobrze. Pojechaliśmy do Gijon zrobić Ruta De La Plata, zrobiliśmy na niej ponad 1000 km, potem przejechaliśmy z Holandii do Czech i wróciliśmy 2000 km. W sumie opona przejechała już ponad 6000 km i nadal jest w dobrym stanie. Musimy jeszcze pomyśleć, czy chcemy zrobić na niej jeszcze jeden dzień na torze w Estoril i ten drag race w Glemseck. Pozwolimy zdecydować o tym naszemu specowi od torów, którym jest nie kto inny jak Jeremy McWilliams”.

 

13

  1. Czechy – Lanzhot
  2. Słowacja
  3. Węgry
  4. Chorwacja
  5. Słowenia
  6. Włochy
  7. Austria
  8. Liechtenstein
  9. Szwajcaria
  10. Francja
  11. Niemcy
  12. Luksemburg
  13. Belgia – Arlon

Czas

19 godzin 43 minut

- Reklama -

Najbardziej popularne posty